poniedziałek, 16 września 2013

Smaki Islandii - tłuszcz z wieloryba



Kuchnia Islandii a zwłaszcza ta tradycyjna jest kuchnią prostą, opierającą się przede wszystkim na rybach, baraninie i jagnięcinie. Ale nie każdy wie, że można tam również spróbować dużo dziwnych i oszałamiających smakołyków.
Justyna, mama chrzestna mojego synka obecnie mieszka na Islandii. Była tak miła, że przysłała nam kilka lokalnych smakołyków. Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Otrzymałam również od niej kilka zdjęć tej niesamowitej wyspy. Opisze tutaj smakołyki, które otrzymałam, umieszczę również przepisy na niektóre specjały (te ze stron producenta niektórych smakołyków jak i moje własne pomysły jak można je przyrządzić). Na początek tłuszcz z wieloryba.

Jakby się nad tym zastanowić, to wieloryb kojarzy mi się ze sympatycznym stworzeniem, które na bajkach jest przedstawiane z szerokim uśmiechem i malutkim gejzerem na grzbiecie. Zupełnie nie pasuje mi jako przekąska na talerzu. Ale uwierzcie mi, to nie jest najdziwniejsza rzecz jaką jadłam i otrzymałam, ale o tym napisze innym razem.

Ze wszystkich smakołyków które dostałam z wyspy jedynie o tłuszczu z wieloryba nie znalazłam jakichkolwiek informacji kulinarnych. Nie wiem więc ani jak to się je, ani z czym, bądź do czego można go wykorzystać. Miejscowi Islandczycy twierdzą, że należy nim zagryzać wódkę. Ale jeśli ktoś z was wie jak to się je w inny sposób, to bardzo proszę o informacje.




Jak wygląda tłuszcz z wieloryba?
Wyglądem przypomina naszą słoninę z tą różnicą, że wokół niego jest galareta (choć możliwe, że dodaje się tą galaretę by go przechowywać). Jest on biały, z jednej strony gładki i miękki jak smalec (ale w takiej postaci są ilości wręcz śladowe) przechodzi w twardszy kawałek z białymi przerostami.


A jego smak?
Spróbowałam kawałek surowego tłuszczu. Smak miał bardzo kwaśny, tak jakby został polany cytryną lub octem (choć to może być smak tej galarety). Gdy się go je konsystencją przypomina galaretę. Momentami wyczuwa się kremowy śmietankowy smak, jest on delikatny ale wyczuwalny. Smalec ten ma delikatny aromat ryby.

To już rozpakowany tłuszczyk. Wkoło jest galareta.

Więc jak go przygotować? Nie mam zielonego pojęcia. Może się go je na surowo a może trzeba jakoś go obrobić. Próbowałam odkroić kawałek i usmażyć, ale chyba źle się do tego zabrałam. Dość duże kawałki na patelni stały się bardzo klejące i nie chciały się usmażyć.  Bardziej przypieczone kawałki, które zeskrobałam z patelni smakiem przypominały skwarki.



2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy post. Bardzo :) Niestety nie mam pojęcia co się robi z tłuszczem wieloryba.

    OdpowiedzUsuń
  2. W mój tekst wdał się błąd. Tubylcy twierdzą, że najlepiej zagryzać nim wódkę a nie jak napisałam wcześniej jeść z wodą. Błąd poprawiony. Justynko dziękuję za wychwycenie tego błędu ;)

    OdpowiedzUsuń

Print